• Wspomnienia H.Lis

        • Wspomnienia szkolne pana Henryka Lisa 

             rozpoczynającego naukę w klasie pierwszej szkoły podstawowej 1 września 1946 r.

          Choć wiele faktów z życia uleciało już z mej pamięci, na zawsze pozostały w moim sercu lata spędzone w Pomierzynie. Do tej wsi przyjechałem z rodzicami i z rodzeństwem w maju 1945 r. z Polski Centralnej. W tym samym czasie osiedlili się tu państwo Gliwińscy, Fornalowie i Gałkowscy.

          My zamieszkaliśmy w opuszczonym przez Niemców domu blisko szkoły. Naukę w klasie pierwszej rozpocząłem we wrześniu 1946 r. Uczył mnie p. Aleksander Smuga, który, zdaniem moich rodziców, włożył bardzo dużo pracy w zorganizowanie tej czteroklasowej szkoły w Pamięcinie, bo tak nazywała się wówczas wieś. Pomagali mu mieszkańcy, a starsi uczniowie naprawiali ławki.

          Pamiętam, że w klasie stały dwuosobowe ławki, w których często siedziały 3 osoby. W każdej ławce był otwór na kałamarz z atramentem, bo wówczas do pisania służyła obsadka ze stalówką, którą maczano w atramencie. Na głównej ścianie w klasie wisiało godło Polski i krzyż, a pod nimi portrety: K. Marksa, F. Engelsa, W. Lenina, J. Stalina oraz B. Bieruta i J. Cyrankiewicza.

          Lekcje odbywały się w systemie klas łączonych: klasa I z II i III z IV. Do każdej klasy chodziły dzieci w różnym wieku. Podręcznikiem do nauki czytania w klasie pierwszej był „Elementarz”, a do liczenia służyło duże, stojące liczydło. Szkoła posiadała początkowo tylko dwie mapy, a innych pomocy naukowych nie było.

          Jeden nauczyciel uczył wszystkich przedmiotów w klasach I – IV, w tym również religii, a do Pierwszej Komunii Świętej przygotowywał nas w Kaliszu proboszcz Jan Borodzicz – wysoki i postawny mężczyzna. 

          Stopniowo oddano do użytku potrzebne sale lekcyjne, bo utworzono klasę piątą, a w kolejnych latach szóstą i siódmą. Po odejściu p. Aleksandra Smugi w szkole pracowali: pp. Leokadia i Henryk Bidusowie, p. Anna Fornal, p. Tadeusz Litwin, p. Mieczysław Mądrzyk oraz p. Zbigniew Pruszewicz. Moi rodzice współpracowali z nauczycielami i zapraszali ich na uroczystości rodzinne.

          Pamiętam moich kolegów i koleżanki: F. Lisa, J. Maślaka, S. Mindę i A. Banasiaka,  J. Wróblewską, H. Osięglewską i P. Flis. Razem graliśmy w piłkę i w dwa ognie. Innych nazwisk, niestety, sobie nie przypominam.

          W szkole piliśmy tran. Bardzo smakował mi też chleb polany tranem i posypany solą. Z darów UNRRY szkoła otrzymywała mleko w proszku, z niego przygotowywano dla wszystkich uczniów gorące mleko.

          Jedną z historii szkolnych, którą zapamiętałem, jest akcja szukania szkodnika ziemniaków – stonki. Pod opieką p. A. Fornal szliśmy po wysokich ziemniakach i dokładnie przyglądaliśmy się liściom, aby znaleźć stonkę znaną nam z ilustracji. Ten, kto znajdzie ją, miał otrzymać nagrodę. Szczęściarzem był Andrzej Banasiak i to on został wyróżniony.

          Uważam, że warunki do nauki w opisywanym okresie były trudne, a dzieci i wtedy i dziś są takie same – energiczne i żywiołowe, skore w czasie przerwy do psot i figli. Podkreślić muszę jedno, że dzieci w moich latach szkolnych szanowały rodziców i nauczycieli, dziś jest trochę inaczej.

          Przekonałem się o tym, gdyż przez ponad 30 lat byłem nauczycielem historii m.in. w Wierzchowie, Starej Studnicy, Dalewie, Gogółczynie i w Drawsku Pomorskim.

           

          Drawsko Pomorskie  06.05.2016 r.

  • Nasze media społecznościowe

    • Logowanie